niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 10.

W tej chwili już wiedziałem, muszę ją chronić..  


*Alexis*

-Chodźmy stąd.
- Nie.
- Co?? Czemu?- po prostu chcę stąd wyjść, dlaczego on tego nie rozumie?
- Bo nie możesz mu pokazać, że się boisz, poza tym, jetem przy tobie- szeptał mi do ucha.
- Nie wiesz na co go stać!
- Skarbie, to ty nie wiesz na co stać Mnie..- marszcząc brwi, spojrzałam na niego na co się tylko uśmiechnął. Odwzajemniłam ten malutki gest, kręcąc głową upiłam łyk mojego drinka, tym samym kończąc go. - Chcesz jeszcze??- zapytał, wskazując brodą na moją pustą szklankę.
- Umm.. chyba mi już starczy.. ktoś musi prowadzić samochód Meg z powrotem do domu.  
- Moge Cię odwieźć, a Harry pojedzie z Meg.- spojrzałam na niego spod tak zwanego byka.
- Nie pijecie?
- Niee.. Przyszliśmy się bawić, nie pić. 
- Okk.. To się baw, bo jak narazie podpierasz blat baru- uśmiechłam się na co się zaśmiał. - może mały zakład?- pytam
- Dawaj
- Kto zdobędzie więcej numerów wygrywa. Start- klepnęłam go w kolano i ruszyłam przed siebie. Z uśmiechem zmierzałam w stronę przystojnego bruneta. To będzie łatwizna

Po dziesiątym zdobytym numerze, znów ruszyłam w stronę baru. Tyson od razu pojawił się przy mnie z moim ulubionym koktajlem. 
- W co sie bawisz?- zapytał
- Co? W nic i nie chcę tego.. chcę cole albo jakiś sok. 
- I jak ci poszło ? - Blondas pojawił się obok mnie nie wiem kiedy.
- Dziesięć- mówię z wyższością. Mina mu rzednie ! Ha wygrałam !
- Ouu.. kurcze no bo wiesz.. ja mam dwadzieścia...
- COO ?!
- Ha ! Więc co wygrałem? 
- Dupek ! Uhh... Co chcesz?- jak on to zrobił??! Boże ! 
- Co tylko chce??
- Taa... Zazwyczaj tak to działa
- Ok.. Pocałuj mnie
- Co?! 
- Tego chce.. Całuj - Ha ha ! Śmieszny jest ! Nie pocałuje go... Nie ma bata nie całuje
- Coś innego- Horan robi tak zwany dziubek w moją strone.
- CAŁUJ ! - Przybliżam wolno głowę i całuje go delikatnie w policzek, przecież nie mówił gdzie, prawda? Szybko zabieram swoją głowe i się odwracam.
- Co to było?- pyta
- Buziak a teraz narazie. Wracam do domu.- biorę torebke i ruszam w strone wyjścia. Musze uciec zanim zrobię coś czego będę żałować. Gdy moje usta dotknęły skóry jego policzka, cała się rozpłynęłam. On też to poczuł? Nie.. Napewno nie. To zazwyczaj tylko laski czują coś takiego, lub po protu wymyślają to wszystko. 
Czyjeś ręce na moich biodrach wybudzają mnie ze snu myśli. Gwałtownie odwracam się w trone właściciela rąk. Niall.. powiedzieć, że poczułam ulge to za lekkie określenie. 
- Chodźmy - przyciągnął mnie bardziej do siebie i wyprowadził na zewnątrz. - klucze.- od razu mu je dałam. Co ten chłopak ze mną robi? I gdzie mnie zabiera? 
- Gdzie jedziemy?- Musze zapytać bo zjazd do domu dawno przegapiliśmy.
- Niespodzianka- posyła w moją stronę złośliwy uśmieszek. Ani troche nie przypomina, tego debila, którym jest w szkole. Teraz jest taki... Normalny? Może nawet słodki?
Nie odzywam się resztę drogi. Po jakimś czasie, blondas zatrzymuje auto a ja się zrywam z lekkiego snu. Gdzie ja do cholery jestem?? W lesie??
- Co my tu robimy?- Szczerze? Zaczynam się bać.. 
Stoimy na jakimś pustkowiu.. droga nam się chyba skończyła.
Niall wysiada z auta i rozgląda się dookoła. Czego on szuka? - Ej! Co tu robimy? Gdzieś ty mnie wywiózł??- stoję teraz przed nim. 
- Cicho bądź- to wszystko co ma do powiedzenia?? Serio?
Łapie za jakieś gałęzie i ciągnie je w przeciwnym kierunku. Ohh czyli jest tu jakaś droga? Droga dokąd??
Bez słowa wraca do samochodu, a ja robię to samo. Nie mam ochoty zostać sama w tak dzikim miejscu. Moja ciekawość bierze górę i już mam się zapytać gdzie jesteśmy ale nagle pojawia się domek. Piękny domek, jest wielki! To jego dom? Skąd on bierze na to pieniądze? Pracuje? Gdzie? Kim jest ? Wiele pytań a tak mało odpowiedzi. 
- I jak? - Pyta. Jego głos przesiąknięty jest.. paniką? Boi się mojej reakcji? Czemu?
- WOW- tylko tyle udaje mi się wydusić. Wychodzę z samochodu nie zwracając na niego uwagi. Powoli idę w stronę drzwi wejściowych. Podbiega chłopak, wyciąga klucz spod doniczki i otwiera wrota do małego leśnego królestwa. W środku jest jeszcze piękniej niż mogłabym to sobie wyobrazić.
- Chodź- chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę drzwi tarasowych. - Ślinisz się
- Ten widok ! Wow... - Mówię rozglądając się- Gdzie jesteśmy?- dodaje
- To mój dom...


środa, 19 lutego 2014

Rozdział 9.

Zapewne żaden czytelnik nie czyta notek pod rozdziałami więc.. rozdział miał być w ferie, wiem. Miał też być nowy, profesjonalny szablon ale dziewczyna, która chciała go zrobić nie umiała tego co ja chce.. więc JEŚLI ZNASZ OSOBE KTÓRA UMIE ROBIĆ SZABLON PODOBNY DO TEGO CO JEST NA AFTER ' CHODZI MI O TAKĄ MIESZANKĘ DODATKÓW' TO PROSZE ZGŁOŚ SIĘ DO MNIE :)

WRÓCIŁA DRUGA W SPÓŁ PISARKA :)
                                              --------------------------------------------------------------------------------




*Alexis*


Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez okno. Przewracając sie na drugi bok, uderzyłam o czyjąś rękę. Gwałtownie otworzyłam oczy, ujrzałam słodko śpiącego Horana. Uśmiech mimowolnie wkradł mi sie na usta. Wyskoczyłam z łóżka, szybko ściągłam z siebie ubranie, w którym spałam i założyłam te, w którysz tu przyszłam. Plan był oczywisty, wyjść stąd niezauważalnie, wrócić do domu, zadzwonić po specialiste od okien i czekać na jaką kolwiek wskazówke od NIEGO. Chce się bawić? No to sie pobawimy.




- Dziękuje Bill, że zajęłeś się tym od razu

- Nie ma sprawy, mała
- I prosze, nie mów nic tacie
- jasna sprawa. Pamiętaj Alexis, że Ben przyjedzie zmienić Ci zamki
- Tak pamiętam
Bill to pan, który naprawia okna. Jest bliskim kolegą mojego ojca a Ben to jego syn, zajmuje się wymianą zamków. Trudno będzie wytłumaczyć mu dlaczego mamy nowe zamki ale cóż.. tym będę martwić sie jutro w nocy. A teraz cały dzień przede mną.

Mój telefon nie zadzwonił ani razu od opuszczenia rano domu Horana. W ogóle co to wczoraj było ? Chyba za dużo się naćpał. On mnie chronić? Sama potrafię sobie radzić. Co mi po tandetnym bokserze? Może w ringu jest najlepszy ale to jest życie, moje życie.

Nikt nie obroni mnie przed nim, po prostu trzeba zacząć tą jebaną grę. Ja będę dalej kujonem z mroczną przeszłością a on... A on dalej będzie przywódcą przegranego gangu. Musze przestać nad tym rozmyślać więc wstaje i idę sobie zaparzyć herbatę. Gdy wchodzę już do pomieszczenia, kiedy brzęczy mój telefon. Nie mam go w spodniach. Szybko wracam do salonu i rzucam się na kanapę gdzie leży zguba. Przesuwam palcem po ekranie i chwile później widzę nadawce. To on. 
Nieznajomy " Widzę, że masz całe, nowe okno"
On gdzieś tu jest...
Ja " Taa. Co będzie dalej? Jaki następny krok?"
Odpowiedź była natychmiastowa.
Nieznajomy " Jak to bywa w szachach, teraz twój ruch"
Ja " Ty nie grasz w szachy. Gdzie mieszkasz?" 
Po co o to zapytałam? Przecież itak mi nie powie ! 
Nieznajomy " Mało inteligentny ruch... Moja kolej"

 Siedzę jak na szpilkach. Jeden, nawet najmniejszy szmer wywołuje u mnie panikę. Nie wiem do czego posunie się tym razem. Mój telefon brzęczy po raz kolejny a ja leniwie po niego sięgam. Co tym razem? 


Meg " Ty, Ja. Klub. Za dwie godziny jestem."

Pierwszy raz od dłuższego czasu uważam jej pomysł za na prawdę dobry. Odpisuje krótkie "Ok" i idę do łazienki w celu wzięcia odprężającego prysznica. 
W samej bieliźnie podchodzę do szafy by wybrać odpowiedni strój na dzisiejszy wieczór. Normalnie z przyzwyczajenia założyłabym jakieś obcisłe rurki ale dziś postawiłam na coś innego. Chce zapomnieć o wszystkim. O propozycji blondasa, choć chciał mnie tylko bronić- nadal nie wiem co o tym sądzić- a On.. wiem, że coś kombinuje, wiem też że ktoś nie wyjdzie z tego cało ale to sprawa nie na teraz. 

Megan była dwie godziny później, tak jak pisała. Dziś postawiła na czerwone porsche. Jazda jak zwykle trwała z pół godziny. Zmierzałyśmy do klubu, w którym bywałyśmy  dość często w wakacje. 


Swoje czerwone autko przyjaciółka zostawiła na małym parkingu, po czym udałyśmy się do środka lokalu. Tyson- barman, poznaliśmy się na początku gdy zaczęłyśmy się tu pojawiać, uważa, że jego imię jest mało męskie więc zawsze przedstawia się "T" - szczerzył zęby do jakiejś blondi. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, jego uśmiech powiększył się o stokroć. Idąc w jego kierunku szturchnęłam brunetkę kiwając głową na chłopaka.

- Zawsze zajęty- zaczęłam konwersacje z przyjacielem.
- Zawsze seksowna- uśmiechy nie schodziły z naszych twarzy.
- Zawsze obrzydliwi- wtrąciła Meg z udawanym obrzydzeniem na twarzy. 
- Zamknij się- odgryzłam się- dobra T. Dawaj to co zawsze !

Po kilku koktajlach, gdy miałyśmy już odchodzić na parkiet, poczułam czyjąś osobę za sobą, te perfumy.. Niall.

- Wyglądasz jak dziwka.- szepnął mi do ucha ochrypły głos.
- Ale muszę przyznać, że świetnie się bawię widząc jak ZNOWU Ci stanął na mój widok- odparłam zadowolona z siebie i ruszyłam na parkiet, kokieteryjnie kręcąc biodrami.

*Niall*


Oparłem się łokciami o klubowy bar i przypatrywałem brunetce. Musze przyznać, wygląda bardzo seksownie. Widok jej tutaj bardzo mnie zaskoczył a tym bardziej jej strój. 

- Zaraz wróci- odezwał się barman.
- Kto?
- Al - odpowiedział i kiwnął głową w kierunku dziewczyny. Tańczyła z jakimś pajacem, który obmacywał jej tyłek. Krew mnie zalała. Nie spodobało jej się to raczej, ponieważ chłopak oberwał liścia, odwróciła się i kierowała w stronę baru.
- Znacie się?- zapytałem, popijając pepsi- ja nie pije
- Tak, przyjaźnimy się- odparł, po czym dodał- powiem Ci tylko tyle, nie patrz tylko na to jaka jest w szkole- co?
- Co masz na my- przerwał mi jej melodyjny głos.
- Hej T
- Hej seksi. Co chcesz?- okej polubiłem go ale teraz zmieniam temat
- To co zawsze- odpowiedziała z głupim uśmieszkiem
- Nie polubiłaś kolegi ? - zapytałem biorąc kolejny łyk napoju.
- Kretyn chciał chciał obmacać mój tyłek! I te jego pedofilskie teksty ! Uhh ! - jej oburzenie mnie bawiło, bo kto by nie chciał obmacać jej tyłka ?! Kurwa ! Tak, przyznaje ma boski tyłek.
- Chcesz to ja to załatwię
- T ! Co chcesz załatwić? Przestań, szkoda czasu- wzięła łyk swojego koktajlu. Przenosiła swój wzrok po wszystkich ludziach przy barze, aż nagle zamarła. Wlepiła swój wzrok w jeden punkt i chyba serce jej stanęło. Podążyłem wzrokiem za nią i zauważyłem ciemnego blondyna, który intensywnie się w nią wpatrywał. 
- Kto to?- fala gniewu powróciła
- T-to.. On..- wyjąkała, można było zauważyć jak ma zaszklone oczy 
- Kto Al? 
- Wizyta w domu, okno..- spojrzała mi w oczy, można było zauważyć w jej własnych strach, przerażenie... - Lucas- wyszeptała. Spojrzałem na debila, który wybił jej okno gdy u niej byłem. Jeden jego debilny uśmieszek i już miałem ochotę go rozjebać. 


W tej chwili już wiedziałem, muszę ją chronić..  

-------------------------------
Jeśli przeczytałaś\łeś, proszę zostaw po sobie komentarz :) 




niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 8.


" Pobawmy się " 

To ON...



-Pobawmy sie?- oczy momentalnie mi się zaszkliły. Co tym razem on wymyślił? Serio mam już dość jego gierek, coraz bardziej zaczynam sie bać- ej..- nie mam pojęcia, w którym momencie zaczęłam się trząś, Niall przyciągnął moje drobne ciało do siebie i zaczął się lekko kołysać. Mruczał pod nosem tylko sobie znaną melodie. Zamknęłam oczy i oddałam się jego pieszczotom. - Już dobrze?
- yhym- podciągłam nosem- lepiej już idź. Nie chce cie w to mieszać- zaciągając sie ostatni raz jego zapachem, odsunęłam się. Stałam tam i patrzyłam na swoje splecione dłonie. Nadal się trzęsłam.
- o czym ty mówisz?
- nie chce byś był w to zamieszany tak ?! To moje życie nie twoje ! Idź już..
- i co?! Jeśli myślisz, że tak po prostu cie tu teraz zostawie, to sie grubo mylisz- spojrzałam na niego, nawet przez zaszklone oczy mogłam zobaczyć, iż jest całkiem poważny. 
- nie możesz mi pomóc ok? Nie możesz mnie przed tym ochronić !
- moge ! I właśnie to będę robił
- co?!
- będę cie chronił
- nienawidzisz mnie i to z wzajemnością
- i co z tego? Może nie jesteś takim dziwolongiem za którego cie każdy ma? Jak nie spróbuje to sie nie przekonam.
- taaa a ty może nie jesteś takim skurwielem za jakiego cię większość ma.
- masz nie wyparzony język
- i vice versa-Mierzyliśmy się nawzajem wzrokiem, aż nie rozbrzmiał jego telefon- odbierz, nie przeszkadza mi to.

*Niall*

To był on. Tom, facet od zadania, "szef". Działa to tak, że jesteem sobie normlnym chłopakiem ale gdy jest osoba, która naraziła się jemu lub mnie to ma przechlapane, czaicie? Mały chyba wisiał mu za zioło skoro kazał mu poderżnać gardło. Cóż nie moja sprawa, zadanie wykonane więc nic już mnie nie interesuje. Jeden trup więcej dla mnie.
- gratuluje wykonaniu zadania- zanim miałem możliwość się odezwać, jego gruby bardzo nie przyjemny głos rozbrzmiał w słuchawce. 
- dokładnie, wykonałem robote. Coś jeszcze?
- nie, oczywiście, że nie. Gdzie jest ciało?
- ukryte. Nikt nie znajdzie. Słuchaj, nie moge rozmawiać, nrazie
Rozłączyłem się nie dając mu szansy na odpowiedź.
Stała i się trzęsła. Jestem dupkiem, okej ale każdy chłopak nie zostawiłby takiej dziewczyny i to w takiej sytuacji. Nie znamy sie ale to nie przeszkodzi mi w chronieniu jej. Może działam zbyt pochopnie ale taki jestem. Zły bad boy, który zaopiekuje sie zbłąkaną owieczką. Dobra dziwnie to brzmi ale pieprzyć to. 
W zamian za opieke najchętniej chciałbym jej ciała ale nie zaproponuje jej tego, nie teraz, może jutro..
Zabiore ją do siebie, to chyba będzie najlepsze rozwiązanie zwłaszcza gdy ta jebana szyba sie rozbiła. Wogóle co to za wiadomość? Pobawić sie? W co to małe gówno sie wpakowało?? 
- chodź- złapałem ją za ręke - załuż to co miałaś na imprezie, wracamy do mnie- patrzyła na mnie zdziwiona ale nie protestowała. Wróciłem do salonu i zaciągnęłem żaluzje na okna.


Po dostaniu sie z powrotem na impreze, zaprowadziłem ją do mojego pokoju i pozwoliłem zostać. Całkiem inaczej to wygląda gdy ja ją tam wprowadzam a nie gdy sama tam wchodzi. Cała impreza trwała chyba do piątej nad ranem. Do pokoju nie wiem o której wróciłem ale Brown już spała więc i ja rozebrawszy się odpłynęłem w kraine snów.

*Alexis*

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez okno. Przewracając sie na drugi bok, uderzyłam o czyjąś rękę. Gwałtownie otworzyłam oczy, ujrzałam słodko śpiącego Horana. Uśmiech mimowolnie wkradł mi sie na usta. Wyskoczyłam z łóżka, szybko ściągłam z siebie ubranie, w którym spałam i założyłam te, w którysz tu przyszłam. Plan był oczywisty, wyjść stąd niezauważalnie, wrócić do domu, zadzwonić po specialiste od okien i czekać na jaką kolwiek wskazówke od NIEGO. Chce się bawić? No to sie pobawimy.


----------------------------

Więc tak.. nie powinnam sie tłum,aczyć ale cóż, zrobie to dla kochanego Anonimka.. :) 
Jestem w szkole zawodowej, mam 3 tni nauki i 3 praktyk, bo mam obowiązkowa sobote. 
Miałam 3 zagrożenia i jak normalny człowiek też chciałam te przedmioty zaliczyć
Z praktyk wracam po godzinie 18, mam 4 młodszego rodzeństwa i tata pracuje po późna. WIĘC.. PRZEPRASZAM ŻE ROZDZIAŁ JEST TROSZKE PÓŹNIEJ NIŻ PLANOWAŁAM ALE PO SZKOLE MUSZE POMAGAĆ MAMIE, OPIEKOWAC SIE RODZEŃSTWEM, ODRABIAĆ LEKJCE I PRZEZ OSTATNIE 2 TYGODNIE MUSIAŁAM SIE NAPRAWDĘ UCZYĆ. PO PRACY, UWIERZCIE NIC WAM SIE NIE CHCE ALE JA MUSIAŁAM ROBIC TO CO ZAWSZE, POMAGAĆ SIOSTROM W LEKCJACH, MAMIE W DOMU I TAKIE INNE.

Naprawdę przepraszam.. jutro zaczynam ferie i mam duże plany co to bloga w tym czasie więc niz nie obiecuje ale byc może bedzie niespodzianka :)

 Jeśli przeczytałaś\łeś, proszę zostaw po sobie komentarz :) 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 7.

*Alexis*

Szybko zbiegłam w poszukiwaniu Meg. Brunetka bawiła się w najlepsze z zielonookim loczkiem.
-Wychodzę- powiedziałam jej na ucho na co tylko kiwnęła energicznie głową, że rozumie.

Gdy wyszłam na dwór, chłodne powietrze od razu buchło w moją rozgrzaną twarz. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę domu. Jak okazało się po dziesięciu minutach mojego marszu, zgubiłam telefon, lub była jeszcze opcja numer dwa.... Mianowicie został w pokoju Horana. 


Po dojściu do domu zorientowałam się, że czarny Range Rover stoi pod moim ogrodzeniem. Nie oglądając się za siebie szybko wbiegłam na posesje i biegiem ruszyłam schodami do drzwi.
- Czekaj ! - usłyszałam za sobą gdy szperałam w torebce w poszukiwaniu klucza.
- Czego chcesz?- lekko mnie już nudzi to, że zawsze muszę spotkać jego gdy nie jestem w humorze
- Przeprosić...-odwróciłam się z zdezorientowaną miną
- Ty? Przeprosić ? Za co?
 - Za zachowanie.. w szkole no i za dzisiaj...- widać zakłopotanie n jego twarzy, od razu przeczesuje palcami swoją blond czuprynę. Po znalezieniu klucza zapraszam go do domu. Mam nadzieje że nie okaże się dupkiem po raz drugi. 
- Rozgość się. Ja um.. wezmę szybki prysznic i wrócę...
- Czyścioszek z ciebie- słysząc jego słowa, wywróciłam oczami i przeskakując co drugi schodek znalazłam się u siebie w pokoju. Szybko znalazłam odpowiednie na daną godzinę ubrania i poszłam pod prysznic. Wykąpawszy się, ubrałam się a moje włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone pozwalając im naturalnie wyschnąć. Zastanawiałam się nad użyciem soczewek ale zdecydowałam założyć okulary. Gotowa zeszłam na dół. Ciekawe co zmusiło go do przyjścia tu a co najważniejsze do przeproszenia mnie... 
- napijesz się czegoś?- zapytałam blondyna. Stał przed kominkiem i przyglądał się zdjęciom, na których byłam ja jako mała dziewczynka.
- słodka byłaś
- um.. dzięki- moje policzki przybrały koloru purpurowego
- lubię jak się rumienisz- mogę przysiąść, że ten nieśmiały uśmiech, który wkroczył na jego twarz, widziałam pierwszy raz. 
Dlaczego on jest taki skomplikowany ??  Wyzywa mnie w szkole, jest praktycznie dla okrutny a teraz? Stoi  w moim salonie, ogląda moje stare fotografie no i ten nieśmiały uśmiech na jego buźce.... Gdybym go nie znała ze szkolnych bójek, gdybym nie wiedziała że jest bokserem i to ponoć bardzo dobrym to mogłabym rzec : Uroczy z niego młodzieniec. Ale ta akcja w szkole i te dziwne sms'y od niego.. i to jego: mam zasady. Nie sypiam z dziewicami. Robi z niego potwora i dziwkarza.. to nie ten sam blondas, który właśnie stoi tu razem ze mną. 
- Przyszedłem przeprosić, nie plotkować
- Chciałam być miła- i moja bańka, w której robił za normalnego człowieka właśnie prysła. Usiadłam po turecku na kanapie i wpatrywałam się w podłogę.- Słucham
- Może najpierw na mnie spojrzysz ?
- Nie- moja odpowiedź była natychmiastowa. Kątem oka widziałam jak uśmiecha się pod nosem
- Onieśmielam cię ? - mówiąc to przysiadł się koło mnie na kanapie. 
- Jesteś za bardzo pewny siebie, nie uważasz ?- spojrzałam na niego z grymasem na twarzy. Może i mnie onieśmiela ale nie musi o tym wiedzieć... Prawda ?
- Przepraszam
- Za co?
- Za to że jestem dupkiem?
- Pytasz czy stwierdzasz?
- Stwierdzam i przyznaje się do błędu
- Po co to robisz? W poniedziałek będzie tak samo.
- Bo tak trzeba
Nie rozumiem go. Mówię serio.. jest strasznie pogmatwany... Siedzieliśmy i tak po prostu się w siebie wpatrywaliśmy. Z każdą kolejną minutą boje serce biło coraz szybciej. Gdy chłopak zaczął się delikatnie pochylać w moją stronę, coś wpadło do salonu rozbijając prędzej szybę w oknie. Oboje z blondynem podskoczyliśmy a zaraz po tym zerwaliśmy na równe nogi. Tym czymś był duży kamień, do którego była przyczepiona kartka. Horan wpatrywał się we mnie z zaskoczeniem. Powoli podniosłam leżący na podłodze przedmiot i rozwinęłam z niego kartkę. 

" Pobawmy się " 

To ON...

-----------------------------------------------------

 Jeśli przeczytałaś\łeś, proszę zostaw po sobie komentarz :) 

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 6.

WIADOMOŚĆ DO ZAGRANICZNYCH KĄT * MAM GŁUPIĄ NADZIEJĘ, ŻE TO SOBIE PRZETŁUMACZYCIE* WASZYCH KOMENTARZY NIE WIDAĆ NA BLOGU, NIE WIEM DLACZEGO ALE POWIADOMIENIE NA POCZTĘ MI PRZYCHODZI :) BARDZO DZIĘKUJE ZA TAK MIŁE SŁOWA, SERIO TO BARDZO DUŻO DLA MNIE ZNACZY 

PIERWSZY

This site was... how do you say it? Relevant!! Finally I've
found something which helped me. Kudos!


 DRUGI 

Awesome article.

TRZECI

Oh my goodness! Amazing article dude! Thank
you, However I am encountering difficulties with your RSS.
I don't understand why I am unable to subscribe
to it. Is there anyone else getting the same RSS issues?
Anyone who knows the solution will you kindly respond?
Thanx!!


CZWARTY 

Wow that was unusual. I just wrote an extremely long comment but after I
clicked submit my comment didn't appear. Grrrr... well I'm not writing all that over again.
Anyhow, just wanted to say wonderful blog!


- Rozmawiasz z psem?- usłyszałam za moimi plecami coraz bardziej mi znany głos, który teraz miał złość w swojej barwie. Przymknęłam oczy czekając na najgorsze.
 Niall....

*Niall*

Na imprezie nieźle się bawiłem ale moje myśli cały czas krążyły wokół mojego celu. Dwa dni temu dowiedziałem się o zadaniu tylko i wyłącznie dla mnie. Kutas, który mi to zleca jest tak jakby moim szefem. Nie, nie jestem zabójcą na zlecenia. Po prostu kiedy cel pojawia sie na naszym terenie, robota należy do mnie. A dziś właśnie jest ten dzień kiedy zadanie musi zostać wykonane. Impreza będzie dobrym alibi kiedy policja zapyta czy coś wiem. Roob Mertins to moja ofiara. Chłopak nawet nie wie co go czeka. 
Spoglądając ostatni czas na lekko trzeźwiącego już Josha, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do swojego pokoju. Idąc co drugi stopień i omijając prawie dymających sie ludzi w końcu trafiłem pod tak dobrze mi znane białe drzwi. Gdy chciałem chwycić za klamke, usłyszałem jakieś głosy..


 - i teraz już wiesz o mnie wszystko kolego.. lub koleżanko.. kim właściwie jesteś? Znaczy psem ale jak masz na imie? Moge sprawdzić bo widze ża masz obroże? - pies jakby mnie rozumiał podniósł swoją morde a ja spokojnie złapałam za jego obroże i sprawdziłam jak sie wabi- Loki. Miło mi, ja jestem Aleksis- podałam mu rękę jak idiotka czekając aż ją uściśnie. Widocznie alkohol tylko odrobine opuścił mój organizm. - dlaczego jesteś tu sam? Pan się tobą nie interesuje? Czy może.... 


Serio? Ona gada z psem? Zaraz ! Ona gada z MOIM PSEM ! Wogóle co ona robi w moim pokoju ?! Każdy obecny na imprezie wie , że do mojego pokoju sie nie wchodzi ! Lekko uchylowszy  drzwi, weszłem do pomieszczenia. 
- rozmawiasz z psem?- warkłem. Nie odpowiedziała ale gołym okiem można było dostrzec jak napieły się jej mięśnie. - zadałem pytanie
- słyszałam
- to co tu robisz? 
- trzeźwieje
- to możesz trzeźwieć gdzie indziej, a teraz wypad
- jesteś dupkiem wiesz ?! Jesteś tak bardzo rozjebany, że masakra ! - otworzyłem drzwi i czekałem aż wyjdzie. Spojrzała na mnie spod swoich długich rzęs. Tupła nogą jak mała dziewczynka. Może czekała na jakiś wybuch z mojej strony? Dziwnym trafem jej słowa mnie nie ruszyły, dużo razy już słyszałem jakim to dupkiem jestem. 
- dalej! Wypad!- wychodząc delikatnie szturchła mnie ramieniem. Tak to ja się nie będę bawił.

 *Alexis*

Szybko zbiegłam w poszukiwaniu Meg. Brunetka bawiła się w najlepsze z zielonookim loczkiem.
-Wychodzę- powiedziałam jej na ucho na co tylko kiwnęła energicznie głową, że rozumie.

Gdy wyszłam na dwór, chłodne powietrze od razu buchło w moją rozgrzaną twarz. Szybkim krokiem skierowałam się w strone domu. Jak okazało się po dziesięciu minutach mojego marszu, zgybiłam telefon, lub była jeszcze opcja numer dwa.... Mianowicie został w pokoju Horana. 



------------------------------------



BUM I JEST ROZDZIAŁ ! Krótki... ale ! Teraz właśnie takie krótkie rozdziały będą się pojawiać, ale mam nadzieję że wam to nie przeszkadza gdyż będą one częściej dodawane ;*

Przepraszam za wszelkie błędy :) 

jeśli przeczytałaś\łeś, proszę zostaw po sobie komentarz :) 

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 5.


Dlatego, że tak długo czekaliście macie długi rozdział.. serio długi, ma ponad 11 tysięcy znaków -.-
Mam nadzieję, że wam się spodoba i zostawicie swoją opinie w postaci komentarze, ponieważ dla was to chwilka a dla mnie to znak czy wam sie podoba, co mam zmienić itd.
Przypominam o zakładce "Informowani" do której możecie się zapisywać, jeśli oczywiście chcecie.

No cóż.. życze miłego czytania :)


+ Czekamy na nowy szablon, który zrobi moja koleżanka :) ty, razem jest to pewne, że on będzie :P
----------------------------------------------------------------




*Alexis*

Szykowanie się z Meg na imprezę było zabawne... Już nie pamiętam kiedy tak dobrze się z kimś bawiłam.. Jeśli chodzi o imprezę to mam kilka zastrzeżeń... Dobre trzy lata nie byłam na żadnej imprezie... W tym mieście nie chciałam być znana jako Alexis Brown- imprezowiczka, dająca dupy- nie bierzcie mnie za dziwkę... Każdy mnie tak nazywał ale ja spałam tylko z jednym chłopakiem.. już wam o nim mówiłam.. Lucas...- nie chciałam być również brana za ćpunkę... , którą niestety byłam. Nie byłam na żadnym odwyku, gdyż uznałam to za niepotrzebne. Poradziłam sobie. Zabić nikogo nie zabiłam wiec mordercą nie mogę się nazwać. Teraz chce być znana jako Alexis Brown- pilna uczennica, średnia 4,0- dużo mnie to kosztowało!- ulubiony przedmiot matematyka- tak wiem ! Ale ja serio nie rozumiem ludzi, którzy nienawidzą matmy... Przecież każdy umie dodawać i odejmować a przecież matematyka tylko na tym polega!- chce by każdy mówił same dobre rzeczy... Dlatego nie chodzę na imprezy w tym mieście. Boje się, że spotkam tu kogoś kogo poznałam w przeszłości, bo przecież świat jest mały, każdy z każdym się zna. 

Postanowiłam otworzyć skrzynie, której miałam już zamiar nigdy nie otwierać.
- co to?- zapytała Meg, gdy otworzyłam swoją szafę i zaczęłam ciągnąć za uchwyt skrzyni z prawej strony. 
- może byś pomogła ?!
- no dobra, dobra- podeszła do mnie z rękoma uniesionymi w górę- co mam robić?
- głupie pytanie! Ciąg!
- nigdy bym nie powiedziała, że dziewczyna będzie kazała mi ciągnąć! 
- och zamknij się i wyciągnijmy ją ! - roześmiałam się. Ona czasem serio jest głupia.. chociaż nie.. ona zawsze jest głupia. Zawsze zachowuje się jak idiotka ale gdy potrzebuje szczerej rozmowy to wiem, że tylko do niej mogę się zgłosić. Nawet teraz gdy wypina się i ciągnie tę piekielnie ciężką skrzynie, jęczy w niebo głosy a jej ciemne długie lekko kręcone z naturalności włosy spadają na jej twarz to wiem że nigdy bym jej nie zamieniła na żadną inną Meg. Kocham ją jak siostrę i wiem, iż czasem zachowuje się jak dziwka to i tak jest wyjątkowa i gdzieś w głębi duszy jest zdolna do normalności. 
Gdy już poradziłyśmy sobie z moim dawnym skarbem, nie byłam pewna czy chcę ją otworzyć ale innego wyjścia już nie było. 
- ty powinnaś to zrobić- odparła tępo patrząc na zamek od kufra
- nie. Nie dam rady... Za dużo wspomnień... Ty to zrób
- jesteś pewna?
- tak... Po prostu to zrób- po tych słowach Dowell dosłownie dopadł się do niej i po chwili była już otwarta. Meg popatrzyła na mnie dziwnym spojrzeniem. No tak przecież w skrzyni znajdowały się moje ubrania, zdjęcia, wszystkie pamiątki a także inna mniejsza szkatułka, którą od razu chwyciła.- nie otwieraj...- popatrzyłam na nią. W moich oczach można było zauważyć już zbierające się łzy
-czemu? Co w niej jest?- dopytywała
- duperele... Po prostu to zostaw- odpowiedziałam wstając- daj mi ją- odłożyłam ją na biurko po czym dosiadłam się do Meg
- powiesz mi?- moją odpowiedzią było kiwnięcie głową 'nie' a dziewczyna od razu odpuściła co było naprawdę dziwne i całkowicie nie w jej stylu. Postanowiłam to jednak całkowicie zlać i zacząć szukać dla nas stroje na imprezę do Horana. Sama myśl o nim wzburza jakieś dziwne uczucie a co dopiero bycie w jego domu... To dziwne, że tak bardzo podoba ale również przeraża mnie myśl o wychodzeniu z domu ? Teraz gdy wiem, iż on wrócił jest mi ciężko normalnie funkcjonować... Cały czas nad czymś rozmyślam.. jestem całkowicie nieobecna a jeśli tak będzie na imprezie to wyjdę szybciej niż się tego sama będę spodziewać. Wszyscy będą zdziwieni moim widokiem ale oleje ich, jak zawsze zresztą. Teraz w tej chwili ważny jest mój strój, musi być w moim stylu. Żółta koszula może mówić 'elegancko' ale moje skórzane leginsy i buty na obcasie dodają seksapinu, moje okulary to tylko urozmaicą. Tak nosze okulary.. to znaczy tylko w domu lub jak oczy mnie bolą od soczewek. Dziś jest właśnie ten dzień, oczy bolą mnie niemiłosiernie oraz same sie zamykają. Nie wiem jak długo wytrzymam na tej balandze, ale mam nadzieje, iż wystarczająco by zrobić jak najlepsze wrażenie.. nie mówię, że koniecznie na Niallu.. a może mówię? 

- jestem gotowa! - zawołałyśmy chórem na co od razu się roześmiałyśmy.- jedziemy?- dodałam patrząc na jej bardzo podobny strój do mojego kompletu. 

Gdy taksówka zatrzymała się pod wyznaczony przez Meg adres, moje zaskoczenie można było wyczuć na kilometr. Ten dom był wielki ! Nie była to willa, był to normalny dom ale kurde! On był wielki! Jego rodzina musi być bogata jeśli go na to stać! 
- zamknij buzie- przyjaciółka pogłaskała mnie po brodzie na co została obrzucona moim gniewnym spojrzeniem. 
- umm Meg?
- hmm? 
- napewno dobrze wyglądam?- zapytałam wskazując na swój strój
- leginsy podkeślają twój boski tyłek, buty są po prostu MEGA! A koszula jest ok
- wystarczyłoby 'tak wyglądasz dobrze' ale okej spoko- ułożyłam usta w cienką linie 
- idziemy- postanowiła
-nie rozkazuj mi. Jestem Alexis Brown i umiem decydować sama za siebie!- tupnęłam nogą jak małe dziecko
- ruszysz sie? - Dowell stała już przy drzwiach. Podbiegłam do niej i właśnie w tej chwili zrozumiałam, że nie ma odwrotu. Choćbym chciała, już nie ucieknę. 
- po prostu bądź sobą Al- SOBĄ ?! Ją chyba coś pogrzało ! 
Drzwi sie otwarły.. a moim oczom ukazała sie wielgaśna banda pijanych już ludzi. Nie marnują czasu ! 
- dziewczyny!- odwróciłam sie do osoby, która jak mi sie zdaje próbowała zwrócić na siebie naszą uwage. Harry. Loczek podążał już w naszą strone. 
- Hej Hazz- Meg uścisnęła rękę, którą wystawiał w jej strone. Mój wzrok od razu zaczął go skanować i mogę stwierdzić, że jest naprawdę mega przystojny! A te jego zielone oczy...
- masz zielone oczy- serio?! Kurwa Al mogłaś zacząć od zwykłego cześć! Debil
- no ostatnio jak sprawdzałem to takie były- on ma dołeczki w polikach! A ja ogromne rumieńce przez swoją głupotę ! 
- Um.. sorki
- spoko. Podobają Ci sie?- w tej chwili traktuje mnie jak umysłowo chorą
- nawet. Mogą być
- mogą być ?- zapytał unosząc brwi do góry.. chyba go uraziłam... Upsss
- no przecież mówie. Głuchy czy coś?- już chciałam odchodzić, gdy usłyszałam jak ktoś za plecami zwraca sie do mnie po nazwisku- Brown?- po odwróceniu swojej głowy w stronę tajemniczej osoby, dostrzegłam tą blond czuprynę, idealny uśmieszek i błękitne paczadła. W jego oczach można było dostrzec zaskoczenie, zmieszanie ale i zachwyt. 
- Umm.. Hej- wymamrotałam. Mój wzrok mimowolnie skanował całą jego postóre. Idealne mięśnie,idealnie w sam raz szerokie ramiona, które na sto procent dobrze przytulają, idealny chód, choć krótki to i tak idealny... I ten perfekcyjny uśmiech, który sprawia, iż od razu sam sie uśmiechasz... Nazwijmy to chorobą uśmiechu..  Gdy powróciłam do rzeczywistości, od razu dostrzegłam, że chłopak robił to samo co ja dosłownie chwile temu. Ciekawe jak on mnie oceniał.
- co tu robisz?- ale że co?!- umm.. znaczy nie spodziewałem sie ciebie tu.. na imprezie...
- taa ja też- odpowiedziałam zmieszana wpatrując sie w swoje nuty. 
- BAWMY SIE !- jakiś zapity koleś rzucił sie na Horana a ten sie zaśmiał i szepnął mu coś na ucho po czym ten sie odwrócił i swój zapity wzrok skierował wprost we mnie- nie wygląda jak kujon.. znaczy... Jestem Josh- wyciągnął rękę, którą z lekkim wachaniem uścisnęłam. Kolejny przystojniak o boskim uśmiechu. 
- um.. ta właśnie bawmy sie - mówiąc to, blondyn cały czas patrzył w moje oczy. Zdaje mi sie że to będzie wyjątkowa noc. 

Po piątej kolejce, którą wypiłam z Harrym, czułam już jak robi mi sie coraz goręcej... Zawsze miałam słabą głowe ale nie aż tak ! Może to przez tą długą przerwe... Tak zapewne..
- to co Brown? Po jeszcze jednym?- loczek jakby na hama chciał we mnie wlać jak najwięcej trunku.
- nie dzięki- odparłam uśmiechając sie i sprawdzając godzine na swoim telefonie. Północ. Szybko minęło, a najlepsze jest to, że nie pamiętam o której tu przyjechałyśmy. 
- no dawaj!- polał po kolejnym kieliszku. Pokręciłam głową na 'nie' a on parsknął śmiechem- mięczak!- ja mięczak?!
- dobra Styles! Kto więcej wypije?
- kujon chce ze mną rywalizować?
- ałć ! Serio kujon? 
- a nie?- ten jego cwaniacki uśmieszek. Po krótkej chwili wpatrywania sie w niego dostrzegłam Nialla. Stał tuż za nim i uśmiechał sie jak debil. Czyli co? Wszyscy rzucają mi wyzwanie? Jestem Alexis Brown i je przyjmuje ! 
- moge być kujonem, ale i tak ze mną nie wygrasz loczek- wszyscy parskneli śmiechem. Nie wierzą ?! Ohh to sie przekonacie- no dalej ! Lej!

Dziesiąta kolejka. Powoli mam dość ale wiem, że musze im pokozać., iż nie jestem kujonem. Chociaż moge być kujonem ale pić też umiem. 
- i co masz już dość ?- oczy Harrego robią sie coraz czerwieńsze, a to znaczy że jeszcze chwilka i mam go. Zwycięstwo jest moje !
- zapomnij- odparłam na co jego twarz zmieniła swój wyraz. Teraz wyglądał jak przestraszone dziecko. Czyli wie że przegra?

Po dwudziestej kolejce miałam ochote wstać i wyjść. Ale gdy usłyszałam krzyki "WYGRAŁA! POBIŁA STYLES'A!" Od razu rozum mi powrócił. Uśmiechałam sie do wszystkich i odwzajemniałam uściski. Tak nagle wszyscy nie boją sie kontaktu fizycznego ze mną? Na chwiejnych nogach ruszyłam w stronę drzwi na taras. Gdy tylko zimny podmuch wiatru uderzył prosto w moją twarz, skrzywiłam się. Podparłam się rękoma o balustradę, zamknęłam oczy i tak po prostu stałam. 
- masz. To pomoże ci trochę wytrzeźwieć- ten głos. Niall. Otwarłam oczy. Ukazał mi sie blondyn z jakimś kubkiem w dłoni.
- jestem zlana w trupa. Wątpię, że pomoże- wybełkotałam na co zachichotał pod nosem
- tylko nie wąchaj- wręczył mi kubeczek i ruszył w stronę wejścia do domu- gratuluje- dodał i tyle go widziałam. Spojrzałam na jakieś zielone gówno. Nie wypije tego! A może miał racje? Może trochę wytrzeźwieje? 
- raz sie żyje- powiedziałam pod nosem po czym przechyliłam kubek i cała zawartość wpadła mi do ust. Fuj! Ochyda! Ble! Boże to smakuje tak cholernie źle ! 

Po kolejnej godzinie gdy już wracałam do świata żywych, byłam wdzięczna Hornowi. W końcu mi pomógł. 
Postanowiłam troche pozwiedzać i przy okazji znaleźć łazienkę. Będzie trudno, gdyż dom jest już pełny pijanych ludzi. Po przejściu przez salon znalazłam schody prowadzące na góre. Zaglądałam do każdych drzwi, wszystkie pomieszczenia były zajęte przez przyssanych do siebie ludzi. Gdy dotarłam do drzwi na końcu korytarza po prawej, byłam pewna że ujrze ten sam widok, ale nie. W tym pokoju było wszystko takie perfekcyjne. I co najważniejsze, był pusty, no nie no końca. Na łóżku leżał ogromny pies. Chyba to jeden z haskich psów. Ciekawe do kogo należy i jak sie wabi. Mam najdzieje że nie jest wyszkolony na zabójce. Wolnym krokiem podążałam w jego kierunku, gdy właśnie chciałam przejść w stronę łazienki, futrzak podniósł swój pyszczek i wpatrywał sie we mnie a ja stałam sparaliżowana i nie wiedziałam co zrobić. 
- hej.. jak sie wabisz? Kurwa gadam z psem źle ze mną... Moge koło ciebie usiąść? Prosze?- po mojej przemowie, mój nowy przyjaciel odłożył swoją głowę  z powrotem tam gdzie przed chwilą leżała- okej dzięki ale pozwolisz, że najpierw sie załatwię?

- i teraz już wiesz o mnie wszystko kolego.. lub koleżanko.. kim właściwie jesteś? Znaczy psem ale jak masz na imie? Moge sprawdzić bo widze ża masz obroże? - pies jakby mnie rozumiał podniósł swoją morde a ja spokojnie złapałam za jego obroże i sprawdziłam jak sie wabi- Loki. Miło mi, ja jestem Alexis- podałam mu rękę jak idiotka czekając aż ją uściśnie. Widocznie alkohol tylko odrobię opuścił mój organizm skoro rozmawiam ze zwierzęciem. - dlaczego jesteś tu sam? Pan się tobą nie interesuje? Czy może..
- Rozmawiasz z psem?- usłyszałam za moimi plecami coraz bardziej mi znany głos, który teraz miał złość w swojej barwie. Przymknęłam oczy czekając na najgorsze.
 Niall....

środa, 23 października 2013

WAŻNE !

Witam :)
OD RAZU MÓWIE NIE! NIE ZAWIESZAM BLOGA ! :D

A teraz do sedna xd jak wiecie rozdziały były pisane na telefonie.. a ze względu na to, że ja mój wczoraj rozwaliłam xdd Tak wiem -.-

Więc.. NIE WIEM KIEDY BĘDZIE KOLEJNY ! BYĆ MOŻE POSTARAM SIE ZGRAĆ JAKOS Z TELEFONU TO CO JUŻ NAPISAŁAM I DOKOŃCZYĆ GO JAKOŚ ALE NIC NIE OBIECUJE !

+ zastanawiam sie nad powrotem do prowadzenia tego bloga sama.. Kasia ma dużo nauki i nie wyrabia sie by mi pomagać a ja nie chce zawsze czekać aż ona znajdzie chwile.. chyba rozumiecie..


NA DOWÓD ! 

<NADAL NIE ROZUMIEM JAK I KIEDY ON MI WYLECIAŁ Z RĘKI :( >
ON TYLKO SPADŁ ! 


+ POWSTAŁA ZAKŁADKA 'INFORMOWANI' SERDECZNIE WSZYSTKICH NA NIĄ ZAPRASZAM :) 


// Niella <3